Klubowicze Dyskusyjnego Klubu Książki „Czwórka” wiedzą co to prawdziwa pasja, pasja czytania. O nieco innej pasji, bo o miłości do gry królewskiej mieliśmy okazję rozmawiać 17 czerwca w Filii nr 4 za sprawą powieści Waltera Tevisa „Gambit królowej”.
„Gambit królowej” to opowieść o hermetycznym środowisku szachistów, pięknie i magii szachów, a także o uroku wielkiej rywalizacji. To opowieść o młodej dziewczynie, która na początku lekceważona wspina się na szczyty amerykańskich, a potem światowych rankingów szachowych, mierząc się z wykluczeniem społecznym, ciężarem talentu, problemem akceptacji.
To przepiękna powieść o pasji, wielkim talencie, uzależnieniu, przyjaźni i samotności. Zdaniem klubowiczów pomimo szczegółowych opisów rozgrywek szachowych nie nuży potencjalnego czytelnika, którego nie interesują rozgrywki szachowe, bo książka zaciekawia swoją fabułą. Wciąga czytelnika i trzyma w napięciu. Niewiele tu emocji bohaterów. Odnosi się wrażenie ciągłego skupienia bohaterów, analizujących w głowie ruchy strategiczne na szachownicy, jakby życie było nieustanną grą.
Główna bohaterka łamie stereotypy, w otoczeniu wywołuje zdziwienie i podziw. Autor powieści, będący fascynatem królewskiej gry uważał „Gambit królowej” za „hołd składany mądrym kobietom” i zdaniem klubowiczów właśnie tak jest. Walter Tevis pisze w powieści; „do zdominowanego przez mężczyzn świata amerykańskich turniejów szachowych wtargnęła czternastoletnia dziewczynka o inteligentnym, przenikliwym spojrzeniu…” Pokazuje również, że pomimo ogromnego talentu, sukces i zwycięstwo wymagają poświęceń i ciężkiej pracy.
Beth, główna bohaterka myśli obsesyjnie o szachach, jak prawdziwy zwycięzca. Szachy są dla niej „jak oddychanie”, są całym jej życiem. „Nie było żadnego filmu, który chciałaby obejrzeć, ani osoby, do której miałaby ochotę zadzwonić, żadnej książki, którą chciałaby przeczytać”. Czy była szczęśliwa? Sięgnijcie po książkę i na to pytanie odpowiedzcie sobie sami.
Po przerwie wakacyjnej w Dyskusyjnym Klubie Książki „Czwórka” porozmawiamy o książce Lucindy Riley „Dom orchidei”.
Monika Król