Arcydzieło literatury światowej czy książka, która swoją sławę zawdzięcza głównie kontrowersjom związanym z jej publikacją i recepcją? „Lolita” Vladimira Nabokova, bo o niej mowa, była przedmiotem dyskusji na kolejnym spotkaniu Młodzieżowego Klubu Książkowego 27 czerwca br.
Zgodziliśmy się jednogłośnie, że jest to powieść, którą trzeba znać. Język, jakim jest napisana, nawiązania literackie i kulturowe, gry słowne – to niewątpliwie wielkie atuty „Lolity”. Natomiast kwestia oceny głównego bohatera – Humberta Humberta i tytułowej Lolity podzieliła członków MKK. Jedni uznawali, że dziewczyna manipulowała Humbertem by osiągnąć swoje cele. Inni upierali się, że całą odpowiedzialność za zło, jakie się wydarzyło, ponosi Humbert – to on, jako dorosły, powinien przejąć kontrolę nad swoim postępowaniem i przewidzieć konsekwencje. I nic go nie usprawiedliwia. Choć przyznać należy, że Nabokov doskonale nakreślił jego sylwetkę i portret psychologiczny. Stworzył, jak stwierdzili młodzi czytelnicy, „dobrego złego bohatera”.
Niektórzy członkowie MKK czytali „Lolitę” kilkukrotnie. Romawialiśmy więc też o tym, jak zmienia się odbiór powieści wraz z upływem czasu i kolejnymi lekturami, jak zwraca się uwagę na inne aspekty, jak inaczej ocenia się postępowanie bohaterów.
Kilka chwil poświęciliśmy też na zastanowienie si, nad adaptacjami filmowymi tekstu. W przypadku „Lolity” (filmy z 1962 i 1998 roku) obydwie ekranizacje ocenione zostały jako udane.
Spotkanie zakończyliśmy stwierdzeniem, że „Lolita” nas nie porwała. Doceniamy jej walory i oczywiście kogoś, kto nie zna powieści Nabokova, namawialibyśmy do jej przeczytyania, ale nie jest to książka, którą zabralibyśmy ze sobą na bezludną wyspę.
Może lepszą ocenę wystawimy kolejnej powieści. Następne spotkanie MKK poświęcone będzie „Oceanowi na końcu drogi” Neila Gaimana.
MJ