Z tym nazwiskiem jest wprost skazany na podróżowanie. Arkady Paweł Fiedler, wnuk Arkadego Fiedlera, podobnie jak dziadek i ojciec pasjonuje się podróżowaniem, ale jego drugą miłością są samochody i motoryzacja.
Dlatego, jak sam mówił na spotkaniu z czytelnikami w Krośnieńskiej Bibliotece Publicznej 28 listopada 2018 r., poświęconemu podróży przez Afrykę Zachodnią – „to opowieść o podróży, która ma swojego bohatera, a jest nim samochód elektryczny”. Nissan Leaf, numer rejestracyjny PZ 150MY, o baterii 30 kWh, i zasięgu wahającym się od 172 do 250 km, przewiózł Arkadego Pawła Fiedlera i fotografa Alberta Wójtowicza przez 15 176 km w ciągu 97 dni. Ale by móc transportować podróżników potrzebował ładowania baterii, a w Afryce, gdzie prąd jest np. tylko przez kilka godzin w nocy, zadanie naładowania „elektryka” nie było wcale łatwe. O perypetiach związanych z poszukiwaniem gniazdek, afrykańskich drogach, napotkanych ludziach i wielu innych, czasem zabawnych a czasem dramatycznych przygodach, jakie przeżył podczas wyprawy, Arkady Paweł Fiedler opowiadał tak sugestywnie, że zupełnie oczarował uczestników spotkania. Zasłuchani w opowieść i zapatrzeni w pokaz wyjątkowych zdjęć i filmów z podróży, podróżowali razem z Fiedlerem począwszy od Republiki Południowej Afryki, przez m.in. Namibię, Kamerun, Burkina Faso, Senegal, Saharę, aż po Maroko. W Kamerunie odwiedzili sierociniec w Jaunde, prowadzony przez polskiego księdza. W Nigerii musieli zmierzyć się z mnóstwem kontroli drogowych proszących o „wodę”, czyli o łapówkę. W Mali zobaczyli traktor marki Ursus, który, choć już mocno wyeksploatowany, wciąż jeszcze dobrze służył swojemu właścicielowi i spotkali przedstawicieli plemienia Dogonów. Na pustyni podróż prawie uniemożliwiał wiatr…
Choć wyprawa była przygotowana bardzo skrupulatnie, planowana przez 3 miesiące z mapą w ręku i sprawdzaniem dostępu do gniazdek z prądem, a samochód był testowany w Bieszczadach, nie obyło się bez niespodzianek. Ale dla Arkadego Pawła Fiedlera to przecież nie pierwsza podróż – w 2009 r. wyruszył małym fiatem wzdłuż granic Polski, w 2014 r. przejechał nim z Egiptu do RPA (swoje wrażenia z tej podróży opisał w książce „Maluchem przez Afrykę”), w 2016 r. zabrał „malucha” w podróż po Azji – z Puszczykowa do Władywostoku. Wszystkie swoje podróże Arkady Paweł Fiedler opisuje na swoich profilach w mediach społecznościowych, a także na stronie www.podrodze.com.
Fiedler podczas spotkania podkreślał, że choć podróż „elektrykiem” była niewątpliwie wymagająca, to jednak dawała poczucie wolności. Samochód napędzany benzyną lub ropą uzależniony jest od stacji benzynowych, „elektryk” nie. Przecież prąd jest wszędzie – choćby tylko przez kilka godzin w nocy. Jednak najważniejsi w podróży przez Afrykę okazali się ludzie. Tak naprawdę powodzenie wyprawy zależało od napotkanych po drodze osób, tych którzy chcieli pomóc i ułatwiali dostęp do gniazdka elektrycznego, tych, którzy chcieli przy okazji uszczknąć coś dla siebie i żądali zapłaty za prąd kilkukrotnie przekraczającej faktyczny koszt zużycia i tych, którzy nie zawahali się oszukać podróżników.
Czytelnicy jego książki, pasjonaci podróżowania i motoryzacji, mieli do Arkadego Pawła Fiedlera mnóstwo pytań, począwszy od tych o finansowanie wyprawy, poprzez dobór opon do Nissana, aż po te o noclegi w hotelach, ceny prądu w Afryce, czy o wyżywienie podczas wyprawy. Na zakończenie spotkania Arkady Paweł Fiedler podpisywał egzemplarze swojej książki.
Spotkanie „Samochodem elektrycznym przez Afrykę” zostało zorganizowane w ramach projektu „Łączy nas książka!” dofinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury w ramach programu „Partnerstwo dla książki”.
Małgorzata Jasiewicz