Są takie historie, które zna każdy - o Czerwonym Kapturku, na przykład, albo o Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach…. Wydaje nam się, że o ich bohaterach wiemy wszystko! Ale czy ktokolwiek zastanawiał się kiedyś nad tym, jak Kapturek miał na imię? Albo co się stało z jego dziadkiem, skoro babcia mieszkała sama? I czy ta babcia to była mama mamy czy taty Kapturka? A krasnale… czy mieli ustalone dyżury w kuchni? i czy mieli w domu więcej niż jedną łazienkę, bo wyobraźcie sobie jaka kolejka musiałaby się robić pod drzwiami rano, gdy cała siódemka chciała myć zęby jednocześnie.
No właśnie, czasami lubimy zadawać sobie pytanie „co było potem?”, a rzadko „co było przed” opowieścią! A chcę was zachęcić do przeczytania książki, która powstała dlatego, że jej autorka zapytała sama siebie „co było przedtem?”
I odpowiadając na nie stworzyła świetną, oryginalną i zupełnie nową historię o pewnym misiu!
Jane Riordan
Był sobie miś
Wydawnictwo Znak
Kraków, 2022
Książkę możecie wypożyczyć w Oddziale dla Dzieci (ul. Wojska Polskiego 41)
Wszyscy znamy Kubusia Puchatka! Potrafimy wymienić jego przyjaciół ze Stumilowego Lasu. Wiemy, kiedy do tej niezapomnianej historii „wbryknął” Tygrys i Kangurzyca z Maleństwem. Ale przecież Kubuś nie był misiem Krzysia od zawsze… Czy ciekawiło was kiedyś, jak to się stało że Miś o Bardzo Małym Rozumku został najlepszym przyjacielem chłopca? Czy wyobrażacie sobie, że przez zupełny przypadek mógł zostać misiem jakiegoś innego dziecka? Przecież wtedy ta historia potoczyłaby się zupełnie inaczej!
Dzięki książce napisanej przez Jane Riordan wiemy, że na samym początku wszystkiego Kubuś, który wtedy jeszcze nie był Kubusiem ale bezimiennym misiem, stał sobie na półce w wielkim sklepie w Londynie. I kto wie, czy nie stałby sobie tam do dziś, gdyby nie pewna dziewczynka w bufiastej sukience, która zawołała „chcę misia!” i wzięła go z półki. Ta dziewczynka w ogóle chciała również wielu innych rzeczy ze sklepu - lalek, pozytywki, drewnianej łódki i słodyczy. Kto wie, czy słodyczy nie chciała najbardziej, bo gdy je zobaczyła na sklepowej wystawie, zupełnie zapomniała o misiu i po prostu porzuciła go na podłodze sklepu. I z tej podłogi po bardzo długim czasie podniosła go ręka jakiejś miłej pani, która na szczęście okazała się być mamą Krzysia i postanowiła zrobić swojemu synkowi prezent!
Nie będę wam psuć radości z lektury i nie powiem, jak do Krzysia trafili Kłapouchy i Prosiaczek, ale tak, o ich pojawieniu się w życiu chłopca i Puchatka też przeczytacie w książce!
Znajdziecie tam również kilka przygód, które przydarzyły się tej wyjątkowej czwórce. Jak ta, kiedy Krzyś, Kubuś, Prosiaczek i Kłapouchy wybrali się razem do zoo. Najpierw długo się do tej wyprawy przygotowywali, oglądając ilustracje w krzysiowej książce o zwierzętach. Potem poszli. Odwiedzili pingwiny. Potem lwy. Potem żyrafy. Potem słonie. Potem niedźwiedzicę Winifredę. A potem… niczego już nie odwiedzili, bo przed klatką z niedźwiedzicą zorientowali się, że gdzieś im się zapodział Kłapouchy! Wyobraźcie sobie ich przerażenie, zwłaszcza na myśl, że Kłapouchy mógł się zapodziać dajmy na to przy stanowisku lwów. Przyjaciele rozbiegli się w różne kierunki a Krzyś nawet postanowił iść do tyłu żeby odtworzyć całą trasę po zoo, mając nadzieję, że gdzieś na niej będzie zapodziany Kłapouchy! I choć już wiecie, że osioł się znalazł (w końcu wiemy, co było potem!), to przeczytajcie jak skończyła się ta przygoda w zoo.
Zresztą, nie tylko zoo zwiedzili nasi przyjaciele ale i muzeum ze szkieletami dinozaurów. I Kłapouchy tym razem się nie zgubił. Właściwie to myślę sobie, że ta przygoda w zoo tak na niego wpłynęła, że gdy potem bawił się w chowanego, to hmm… po prostu założył że schowa tylko swoje kopytka - po prostu stał sobie w strumyku, na zupełnym widoku, dlatego Krzyś bez trudu go znalazł. Ale ponieważ była to wyjątkowa zabawa w chowanego, to po znalezieniu Kłapouchego, Krzyś schował się razem z nim (tylko wybrał dogodniejszą, bardziej ukrytą kryjówkę). Potem znalazł ich Puchatek i też się z nimi schował, potem Prosiaczek, a potem inni, razem z Sową Przemądrzałą, Królikiem i Krewnymi i Znajomymi Królika. I wszyscy tak się schowali, że nora, która była kryjówką, zaczęła robić się za ciasna. Wtedy Kłapouchy zadał pytanie kiedy skończy się zabawa w chowanego (bo naprawdę trudno już było o miejsce na następną osobę w norce). I Krzyś odpowiedział, że wtedy, kiedy wszyscy się znajdą… Ale wszyscy to znaczy kto? Jeśli chcecie wiedzieć, czy w norce starczyło miejsca i jak rozwiązano kwestię sposobu zakończenia zabawy w chowanego - przeczytajcie sami!
Kochani, książka „Był sobie miś” to jedna z tych książek, których nie trzeba nikomu polecać! Przecież każdy uwielbia Kubusia Puchatka i każdy będzie chciał się dowiedzieć, co było przedtem! Więc nie przegapcie tej opowieści, która nie dość że jest napisana tak, jakby wyszła spod pióra samego pana Milne’a, który jest autorem pierwszych książek o Kubusiu czyli „Kubusia Puchatka” i „Chatki Puchatka”, to jeszcze jest świetnie przetłumaczona przez pana Michała Rusinka. No i nie można zapomnieć o ilustracjach Marka Burgessa, któremu również udało się odtworzyć styl oryginalnych ilustracji wykonanych przez pana Sheparda.
Koniecznie więc przeczytajcie o tym, co było przedtem! Gwarantuję, że książka „Był sobie miś” przyniesie Wam dużo radości i głośnych wybuchów śmiechu!