Noskowicze i Noskowiczki, zaczynam od postawienia wam bardzo ważnego pytania: czy znacie Marię Konopnicką? I oczywiście nie chodzi mi o to, czy znacie ją osobiście - to niemożliwe, bo urodziła się 180 lat temu, a zmarła 112 lat temu! Ale czy znacie jej historię? Nie? Tak właśnie myślałam.
Najczęściej dzieje się właśnie tak, że pisarki i pisarzy, zwłaszcza tych, którzy żyli i tworzyli dawno temu, znamy tylko „za pośrednictwem” napisanych przez nich książek - wierszy, opowiadań, powieści. Ale o nich samych wiemy niewiele. A tymczasem ich życiorysy to często równie fascynujące opowieści jak te opisane w ich książkach. Dokładnie tak jest w przypadku Marii Konopnickiej! Jeśli nie wierzycie mi na słowo, to przekonajcie się o tym, czytając książkę napisaną przez Beatę Ostrowicką pt.: „Czarodziejka osobliwa”.
Beata Ostrowicka
Czarodziejka osobliwa
Wydawnictwo Literatura
Łódź, 2022
Książkę możecie wypożyczyć w Oddziale dla Dzieci (ul. Wojska Polskiego 41)
Najpierw nie było w ogóle autorki „O krasnoludkach i sierotce Marysi”, „Roty” czy „Naszej szkapy”. Najpierw była Mania! Dziewczynka miała dwanaście lat, gdy umarła jej mama. Od tego czasu Mania miała na głowie cały dom i starała się pomóc tacie w jego prowadzeniu. A spraw było dużo…, w końcu Mania nie była jedynaczką, ale miała jeszcze cztery siostry i jednego brata. Na szczęście wśród tych obowiązków Mania znajdowała czas na czytanie i układanie wierszyków. Dbał o to tato, Józef, który był wielkim miłośnikiem literatury. W 1855 roku trzynastolenia Mania i jej siostra Wandzia wyjechały do Warszawy, do szkoły. Wówczas takie szkoły dla dziewczyn nazywały się pensjami. Wyobraźcie sobie, że oprócz przedmiotów takich jak matematyka i geografia, które my znamy z naszych współczesnych szkół, uczono w nich również obowiązkowo gry na fortepianie czy tańca! W tej szkole Mania poznała swoją najlepszą koleżankę, z którą przyjaźniła się już do końca życia - Elizę, zwaną Ziunią. Traf chciał, że Ziunia też została znaną pisarką. Ciekawa jestem, czy wiecie, jaką?*
Niestety, na pensji siostry Wasiłowskie spędziły tylko rok, bo pana Józefa nie stać było na dalsze opłacanie szkoły dla córek. Zresztą, w tamtych czasach nikt nie uważał, że dziewczynka powinna być dobrze wykształcona, ale że jej zadaniem jest być dobrą gospodynią domową, znaleźć sobie męża (najlepiej bogatego) i urodzić dzieci. I Mania, czy już wtedy raczej Maria, mając dwadzieścia lat wyszła za mąż za sporo od siebie starszego (o całe 12 lat!) Jarosława Konopnickiego. I urodziła aż ośmioro dzieci (niestety, dwóch synów państwa Konopnickich zmarło w niemowlęctwie). I tylko z byciem wzorową panią domu szło Marii tak średnio! Wcale nie dlatego, że nie potrafiła (pamiętajcie, że po śmierci mamy Mania zajmowała się domem i rodzeństwem), ale raczej dlatego, że niekoniecznie chciała. Bo naprawdę fascynowało ją czytanie i pisanie. Z kolei Jarosław krzywił się, ile razy widział żonę układającą wiersze, uważał, że w zupełności powinno jej wystarczyć bycie jego żoną i mamą Tadka, Staszka, Zosi, Janka, Helenki i Laury.
Ale Maria nie zamierzała posłuchać męża i zrezygnować z pisania! Co to, to nie! Osiem lat po ślubie w dzienniku „Kaliszanin” ukazał się wiersz pt.: „W zimowy poranek”, którego autorem był tajemniczy Marko… czyli tak naprawdę Maria Konopnicka! Te wiersze, których ukazywało się coraz więcej, zaczęły być dostrzegane i chwalone, między innymi przez samego Henryka Sienkiewicza. Marię w rozwijaniu kariery pisarskiej bardzo mocno wspierała też Ziunia, koleżanka z pensji (ciekawa jestem, czy już wiecie, jakie było jej „dorosłe” imię i nazwisko?)
I teraz będzie najciekawsze!
W 1876 roku Maria, która ma wówczas 34 lata, zdecydowała się zostawić Jarosława. Zabrała szóstkę dzieci i przeprowadziła się do Warszawy, mając nadzieję, że tam jej kariera pisarska wystrzeli jak z procy! Na początku jednak było jej bardzo trudno utrzymać siebie i dzieci. Żeby zarobić pieniądze udzielała korepetycji, a wieczorami pisała, pisała, pisała…
Kochani, jeśli chcecie się dowiedzieć, jak to się stało, że samotna matka szóstki dzieci stała się pisarką, której nazwisko zna absolutnie każdy polski uczeń - sięgnijcie po „Czarodziejkę osobliwą”. Przeczytacie w niej o tym, jak powstawały najsłynniejsze dzieła Konopnickiej - oprócz wspomnianych już przeze mnie „O krasnoludkach i sierotce Marysi” także „Na jagody”, „O Janku Wędrowniczku” czy „Szkolne przygody Pimpusia Sadełko”. Dowiecie się, jak to się stało, że poetka z Warszawy trafiła do naszego Żarnowca. No i jak to możliwe, skoro mieszkała na Podkarpaciu, że umarła i jest pochowana we Lwowie na Ukrainie.
Jednak dla mnie najciekawsze w książce napisanej przez Beatę Ostrowicką jest to, że autorka pokazała Marię Konopnicką jako zwykłego człowieka, a nie kogoś znanego z podręczników. Z taką Marią można się zaprzyjaźnić! I myślę, że o to właśnie chodzi. Mam nadzieję, że zaprzyjaźnicie się z Konopnicką, a kto wie - może sięgniecie również po inne książki z serii Nieprzeciętni, wydawane przez Wydawnictwo Literatura.
*Ziunia, przyjaciółka Mani z pensji, to Eliza Orzeszkowa