Drogie Noskowiczki, drodzy Noskowicze! Na pewno znacie serię książek wydawanych przez łódzkie Wydawnictwo Literatura pt. „Wojny dorosłych - historie dzieci”. Ukazują się w niej bardzo wartościowe opowieści pisane przez znanych polskich autorów. A jednak najlepiej by było, gdyby takie książki w ogóle nie powstawały! Bo na świecie nie powinno być ani jednej wojny i ani jedno dziecko nie powinno cierpieć z jej powodu!
Niestety, żyjemy w czasach, w których wojny wciąż się toczą. Na pewno wiecie, że w lutym tego roku kolejna z nich wybuchła za naszą wschodnią granicą, na Ukrainie. I to właśnie ta wojna jest tłem opowieści o Amelce pt. „Moc Amelki”, napisanej przez Barbarę Gawryluk. Przeczytajmy ją razem!
Barbara Gawryluk
Moc Amelki
Wydawnictwo Literatura
Łódź, 2022
Książkę możecie wypożyczyć w Oddziale dla Dzieci (ul. Wojska Polskiego 41)
Siedmioletnia Amelka razem z mamą, tatą, starszym bratem Miszą i babcią Wierą mieszkała na czwartym piętrze bloku w stolicy Ukrainy - Kijowie. Najbardziej na świecie kochała śpiewać, a jej ulubioną piosenką była ta z filmu „Kraina Lodu”! Mam tę moc, mam tę moc! Rozpalę to, co się tli! wyśpiewywała swoim dźwięcznym głosem od rana. A, i powinnam dodać, że Amelka niedawno poszła pierwszy raz do szkoły w której najbardziej lubiła lekcje śpiewu i rysunku i gdzie miała mnóstwo koleżanek, wśród których tą najlepszą była Polinka. I że miała swoją ulubioną przytulankę, kotka o imieniu Łapka… Jednym słowem, żyła sobie jak każda inna dziewczynka w jej wieku na świecie. Aż do 24 lutego 2022 roku. Wtedy na Ukrainę spadły pierwsze rosyjskie bomby a Amelka razem z rodziną pierwszy raz spędziła noc w piwnicy zamiast w swoim łóżeczku.
Kolejne dni były coraz gorsze. Piwnica w bloku Amelki przestała być bezpiecznym schronieniem, dlatego dziewczynka razem z rodziną i sąsiadami schroniła się w bunkrze pod szkołą, w którym było dużo więcej miejsca i w którym można było spotkać wielu znajomych, na przykład dzieci z klasy Amelki. Dzięki temu dziewczynka nie nudziła się za bardzo i zamiast zamartwiać się tym, co się dzieje, mogła bawić się z rówieśnikami, rysować, a przede wszystkim śpiewać. Starała się wypełniać dni normalnymi zajęciami, choć trudno nazwać normalnym życie w schronie. Wyobraźcie sobie, że to wy musicie spakować niezbędne rzeczy i opuścić swój dom, martwiąc się, czy można będzie do niego wrócić. Zresztą nie tylko tym, czy w dom nie uderzy bomba, denerwowali się ludzie w schronie. Również (a może przede wszystkim) martwili się o swoich bliskich - Amelka z mamą i babcią Wierą martwiły się o tatę i Miszę, którzy pomagali przy budowie barykad i kopaniu okopów.
To właśnie w takiej sytuacji pani Marta, mama kolegi Amelki ze szkoły, postanowiła, że aby choć trochę podnieść na duchu załamanych sytuacją ludzi w schronie, Amelka da swój pierwszy w życiu koncert!
Dziewczyna zaśpiewała swoją ulubioną piosenkę - „Mam tę moc!” z „Krainy Lodu”.
Pani Marta nagrała wystąpienie Amelki a filmik umieściła w Internecie. Wkrótce obejrzały go tysiące osób na całym świecie (zresztą wy też możecie go obejrzeć - wklejam wam link do nagrania: https://www.youtube.com/watch?v=kTmKWp9Q5rw) i wzruszyły się nie tylko tekstem piosenki, ale przede wszystkim siłą i barwą głosu Amelii i okolicznościami, w jakich dziewczynka i tysiące innych ukraińskich dzieci się znalazły.
Byłoby idealnie, gdyby to nagranie zobaczyli rosyjscy żołnierze, może wtedy odłożyliby karabiny i wrócili do swoich domów, a Ukraina znów mogłaby cieszyć się wolnością i pokojem. Niestety, piosenka Amelki nie sprawiła, że wojna się skończyła.
Wkrótce rodzice dziewczynki stanęli przed trudną decyzją - postanowili wysłać Amelkę razem z Miszą do Polski. Oczywiście dzieci nie mogły jechać same w tak daleką i trudną podróż: z Kijowa do Lwowa, ze Lwowa do Przemyśla a z Przemyśla dalej do miejscowości pod Warszawą, gdzie czekali na nich przyjaciele mamy, którzy już mieszkali w Polsce. Ale zamiast mamy i taty, którzy zostali w Kijowie, pojechała z nimi babcia Wiera.
Kochani, znowu was proszę, byście sobie wyobrazili, że to wy jedziecie do obcego kraju, którego języka nie znacie (choć jest trochę podobny do waszego) bez rodziców, a jedynie ze starszym bratem i babcią. Wtedy lepiej wczujecie się w sytuację Amelki, ale nie tylko niej. Przecież do Polski od lutego przyjechało mnóstwo ukraińskich dzieci, takich jak Amelka i Misza. Może nawet chodzą razem z wami do szkoły? Może mieszkają w waszym sąsiedztwie? Może mijacie ich na chodniku, gdy spacerujecie po Krośnie? Bardzo ważne jest, żeby wczuć się w ich sytuację, zrozumieć ich strach, niepewność, często zawstydzenie. Dlaczego o tym mówię? Dlaczego chcę was uczulić, by nie byli wam obojętni? Bo tylko, gdy wyrosną z was dorośli, którzy będą potrafili zrozumieć uczucia innego człowieka, jest szansa, że na świecie skończą się wojny! I w serii „Wojny dorosłych - historie dzieci” nie ukaże się już ani jedna książka więcej!
Tego wam i sobie życzę. I oczywiście zachęcam was, byście przeczytali do końca historię Amelki i opowieść o jej losach w Polsce… Przekonacie się, czy ktoś rozpoznał ją jako dziewczynkę z kijowskiego schronu, dowiecie się, jak to się stało, że zaśpiewała na koncercie w Łodzi, no i czy wreszcie spotkała się z mamą. Życzę wam fascynującej lektury!