Noskowiczki i Noskowicze, czy wasze pokoje, biurka, szafki albo półki to oazy porządku? A może każdy centymetr kwadratowy zajmowanych przez was powierzchni ogarnia w sekundę mniejszy lub większy chaos? Czy walczycie z nim na bieżąco? A może wręcz przeciwnie - dużo łatwiej odnajdujecie potrzebne rzeczy w przeróżnych stertach i stosach niż wtedy, gdy są poukładane i pochowane w szufladach?
Cóż, trudno jednoznacznie orzec, czy bałagan jest lepszy czy gorszy od porządku… Bez wątpienia można jednak stwierdzić, że w bałaganie dużo łatwiej coś zgubić, ale i częściej można natrafić na jakąś niespodziankę.
W bałaganie mama Hani zgubiła czerwony album ze zdjęciami, ale też przez tę zgubę Hania wpadła na pewien trop…
Marcin Mortka
Ktoś-albo-Coś
(Hania i Kudłaty Pies)
Wydawnictwo Zielona Sowa
Warszawa, 2023
Książkę możecie wypożyczyć w Oddziale dla Dzieci (ul. Wojska Polskiego 41)
W pokoju Hani bałagan robi się zadziwiająco łatwo. Może to dlatego, że mieszkają w nim oprócz dziewczynki i Kudłatego Psa również dwa skrzaty - Chrupałek i Lampuszek. I powiedzmy sobie szczerze - nie są one mistrzami w utrzymywaniu porządku. Za to z reszty mieszkania, nad którą pieczę sprawuje Mama, bałagan (nawet jeżeli powstaje) jest bardzo szybko usuwany. Jakież więc jest zdziwienie Hani, Kudłatego Psa i skrzatów, gdy pewnego dnia Mama zamiast sprzątać, sama robi wielki nieporządek. Książki z półek na podłodze, rzeczy wyciągnięte z szuflad na stole, zawartość maminej torebki na fotelu… Co się stało? Okazuje się, że Mama tak naprawdę nie bałagani ale szuka zaginionego albumu w czerwonej oprawie, w którym przechowywane są rodzinne zdjęcia. Sami rozumiecie, że to bardzo ważna sprawa i trzeba zrobić wszystko, żeby taki skarb jak najszybciej się odnalazł.
Hania początkowo podejrzewa, że tak jak za bałagan w jej pokoju tak i za zniknięcie czerwonego albumu odpowiedzialni są Chrupałek i Lampuszek. Ale skrzaty stanowczo zaprzeczają. Może to więc Zakanapior, mieszkający, jak sama nazwa wskazuje, za kanapą skrzat z salonu, słynący z paskudnego charakteru i skłonności do robienia złośliwych psikusów innym? I Hania i jej towarzysze odrobinę boją się Zakanapiora, ale gdy widzą Mamę we łzach ronionych nad zgubą, decydują, że muszą stawić czoło stworkowi i odzyskać rodzinną pamiątkę. Tym bardziej, że ostatnim miejscem, w którym album był widziany, była półka nad kanapą w salonie.
Przy pomocy miotły i odkurzacza (a także poduszki, którą w końcowej fazie bitwy o album oberwał Zakanapior) udało się przyjaciołom wydobyć zza kanapy poszukiwany przez Mamę zagubiony skarb. I chyba właśnie wtedy po raz pierwszy Hania miała okazję zajrzeć do środka i zobaczyć zdjęcia Mamy z wózkiem, siebie w tymże wózku i jeszcze jednej osoby - nieznajomego pana, który pochylał się nad wózkiem a więc i nad malutką Hanią i musiał być nie kim innym ale tatą dziewczynki. Czy to nie dziwne, że Hania zobaczyła swojego tatę pierwszy raz właśnie na zdjęciu? Jakoś do tej pory dziewczynka w ogóle nie zastanawiała się, dlaczego nie ma go w domu, w zupełności wystarczała jej obecność Mamy, Kudłatego Psa, Chrupałka i Lapuszka (o Zakanapiorze nie wspominamy!). Ale teraz, gdy zobaczyła go na zdjęciu, jak z uśmiechem się nad nią pochylał, nie mogła wprost powstrzymać się od zadania Mamie bardzo ważnego pytania: “Mamo, co się właściwie stało z Tatą?”. Ale Mama odpowiedziała wymijająco, że to długa historia i nie chciała jej opowiedzieć…
Gdzie podział się tata? Oczywiście Hania tego nie wie, choć od momentu obejrzenia jego zdjęć w albumie zaczyna sobie przypominać różne sytuacje z jego udziałem: jak sadzał ją na trójkołowym rowerku, jak układali razem wieżę z klocków, jak grali w piłkę w parku. Kudłaty Pies z kolei przypomina sobie, że był jeszcze szczeniakiem, gdy pewnego dnia zobaczył tatę, jak taszczy w kierunku drzwi wejściowych (albo wyjściowych, w zależności czy się wchodzi czy wychodzi) wielką torbę. I to był ostatni raz, kiedy widziano go w mieszkaniu. Dziewczynka czuje jak w środku niej rośnie postanowienie, że musi tatę odnaleźć. Ale najpierw trzeba wpaść na pomysł jak to zrobić.
Moi Drodzy, jeśli jesteście ciekawi jak rozwinie się sprawa zaginionego taty, to… Cóż, będziecie musieli uzbroić się w cierpliwość. Bo książka Marcina Mortki (znanego Wam zapewne jako autora przygód Wikinga Tappiego albo Rycerza Waldemara, albo Nosorożki Papti) pt. “Ktoś-albo-Coś” jest pierwszą z serii o Hani i Kudłatym Psie! W niej właśnie poznamy nowych przyjaciół i ich świat, pełen skrzatów, mówiących psów i zaginionych tatusiów.
Życzę Wam przyjemnej lektury!