Czy czasami zdarza się wam patrzeć na koleżanki albo kolegów i myśleć, że chętnie byście się z nimi zamienili? Na plecak, na telefon komórkowy, ubranie, pokój a czasem nawet na brata albo rodziców… Po prostu wydaje się, że wszystko, co mają oni, jest lepsze od tego, co mamy my!
Tak właśnie myśli Signe gdy do jej klasy dołącza nowa dziewczynka - Ester. Ale czy Signe ma rację? Czy naprawdę nie żałowałaby zamiany miejscami z Ester? Przeczytacie o tym w świetnej książce „Jedyna taka Ester” napisanej przez szwedzkiego pisarza Antona Bergmana i zilustrowanej przez Emmę Adbåge.
Anton Bergman, Emma Adbåge
Jedyna taka Ester
Wydawnictwo Widnokrąg
Piaseczno, 2020
Książkę możecie wypożyczyć w Oddziale dla Dzieci (ul. Wojska Polskiego 41)
Signe jest zupełnie zwyczajna, ale jakoś specjalnie jej to nie przeszkadza. Ma mamę, tatę i młodszego brata, który ma na imię Ture i chodzi do przedszkola. Nie ma zwierzaka ani komórki (rodzice kupią jej telefon na urodziny, w grudniu, ale Signe jakoś szczególnie nie przeszkadza to, że na razie go nie ma - w szkole i tak nie wolno dzieciom używać telefonu, a po szkole wszyscy, do których chciałaby dzwonić są razem z nią w domu ). Po lekcjach Signe czeka w świetlicy aż tato skończy pracę i zabierze ją i Turego do domu. Czasem może odwiedzać koleżanki w ich domach, ale robi to bardzo rzadko.
Kiedy więc nowa dziewczynka - Ester mówi jej, że po pierwsze: ma kota, po drugie: może wracać sama do domu, do którego klucz nosi dumnie na szyi, po trzecie: może zapraszać do niego kogo tylko zechce, Signe natychmiast przyjmuje zaproszenie Ester.
W mieszkaniu dziewczynki jest zupełnie inaczej niż u Signe. I choć jest dużo mniejsze wydaje się dużo fajniejsze. Na przykład Ester śpi w… przedpokoju, pod samiutkim sufitem ma swoje łóżko, do którego wchodzi się po drabinie (taki pokoik pod sufitem innego pokoju nazywa się „antresola”). Na łóżku są kolorowe poduchy, nad łóżkiem plakaty, dużo książek i czarno-białe zdjęcie bardzo ładnej pani. To mama Ester, która jest aktorką i mieszka za granicą, w Nowym Jorku…
Ale, ale. Czy Ester na pewno mówi prawdę?
Stine zaczyna mieć wątpliwości, kiedy kilka dni po wizycie u koleżanki ogląda razem z rodzicami stary film i na ekranie pojawia się mama Ester. Mama Stine mówi, że to Greta Garbo, znana aktorka, a tato dodaje, że ona już od dawna nie żyje. Ktoś tu kłamie! Ale kto, Ester czy tato? Do tej pory Stine nigdy nie wątpiła w to, co mówią rodzice, ale nagle okazuje się, że myślą zupełnie inaczej niż Ester. I Stine nie wie, komu może zaufać.
Tym bardziej, że choć przyjaźń z Ester kwitnie i obfituje w wiele przyjemnych momentów, jak na przykład samodzielne robienie przez dziewczynki przepysznych grzanek francuskich z dżemem albo cynamonem i cukrem albo noszenie takich samych naszyjników ze sznurka, to nie wszystko co wymyśla Ester podoba się Stine.
Na przykład pewnego dnia Ester namawia dzieciaki z klasy, żeby razem z nią zakradły się do pokoju nauczycielskiego i sprawdziły, czy są tam jakieś pyszne ciastka i torty (bo legenda głosi, że w przerwach od uczenia nauczyciele zajadają się słodkimi wypiekami). Oczywiście Stine zgadza się iść z Ester na tę jakże niebezpieczną wyprawę, w końcu dziewczynki są przyjaciółkami. Ale szybko okazuje się, że Ester, która miała stać na czatach przed pokojem nauczycielskim, zniknęła, a Stine zostaje przyłapana przez panią dyrektor w momencie, gdy wynosi z pokoju dwa kawałki ciasta czekoladowego...
Czy Ester specjalnie zostawiła Stine samą?
Dziewczynce nie chce się w to wierzyć, ale wkrótce dzieje się coś jeszcze gorszego. Któregoś dnia przyjaciółki idą po szkole do mieszkania Stine. A tego samego dnia wieczorem okazuje się, że z kasetki przy łóżku w sypialni rodziców, w której mama trzyma swoją biżuterię, zniknął pamiątkowy pierścionek po babci. Czyżby wzięła go Ester?
Stine zupełnie już nie wie, co myśleć i jaka jest prawda… Z jednej strony jej nowa przyjaciółka jest pomysłowa i zaradna, z drugiej - coraz częściej Stine czuje, że przez Ester wpada w tarapaty. Czy to przypadek? A może tak naprawdę Ester wcale nie jest taka miła, za jaką początkowo uważała ją Stine.
O tym, jak wyjaśni się sprawa zaginionego pierścionka i jak potoczą się dalsze losy przyjaźni Stine i Ester, przeczytacie w książce „Jedyna taka Ester”. Mam nadzieję, że spodoba się wam ona tak bardzo jak mnie. Czyta się ją naprawdę szybko, bo jest super-ciekawa i wiele w niej niespodziewanych zwrotów akcji, tajemnic i zagadek, no i ilustrują ją świetne rysunki!
Myślę, że przy okazji lektury wpadnie wam też do głowy, że choć czasami zazdrościmy innym niektórych rzeczy, to tak naprawdę dużo lepiej poświęcić trochę czasu na to, żeby docenić to, co mamy! Na przykład - choć Stine zazdrościła Ester, że jest bardzo samodzielna i zostaje sama w mieszkaniu, myślę, że Ester z chęcią zamieniłaby się ze Stine na możliwość powrotu do domu w którym czeka już rodzina. Zresztą, jak sami przeczytacie, z pozoru beztroskie życie Ester wcale takie nie było! Jaki z tego wniosek? Fajnie się przyjaźnić z kimś, kto jest ciekawy i zupełnie się od nas różni. Można się nawet na nim wzorować. Ale bez sensu jest chcieć się do niego upodobnić za wszelką cenę, tak jak chciała Stine. Nic dobrego z tego nie wyniknie, uwierzcie mi. Bo najlepiej na świecie jest być po prostu sobą!